Wstyd lepszy od armii
Polak, który wstydzi się swojej tożsamości, historii i teraźniejszości będzie robił wszystko, aby ten wstyd zrekompensować. Coraz częściej słyszymy, że ktoś czuje się Europejczykiem, a nie Polakiem.
Od momentu upadku I RP Polacy są nieustannie poddawani pewnego rodzaju inżynierii społecznej. Chodzi o to, aby nasz dzielny i zaradny naród nie przysparzał problemów naszym odwiecznym nieprzyjaciołom. To się nie zmieniło, mimo upływu lat i faktu, że należymy do „demokratycznych” struktur świata zachodniego. Czyżby Polska była tak ważna, że wokół niej się wszystko kręci?
Jesteśmy bardzo ważni
Przesadą byłoby twierdzić, że jesteśmy ważni dla całego świata, ale jeśli zawężymy krąg do Europy, to zobaczymy, iż dla niektórych jesteśmy bardzo ważni. Wynika to z położenia geograficznego Polski, co od zawsze komplikowało interesy naszych wielkich sąsiadów i odwiecznych nieprzyjaciół zarazem. Ci nieprzyjaciele – z małymi przerwami na krótką wojenkę – zawsze pałali do siebie miłością, a przynajmniej jakimś rodzajem uwielbienia. I to się nie zmieniło.
Cicho siedzieć i się zgadzać
Współczesne pomysły wielkich polskich sąsiadów mogą być realizowane, albo za uległą zgodą Polski, albo wymuszeniem tej zgody. Całkiem niedawno realizował się ten pierwszy sposób. Rządzący godzili się z każdą decyzją podejmowaną w „demokratycznej” UE, choć tajemnicą poliszynela jest to, kto ma na te decyzje największy wpływ. Swego czasu Polska miała nawet dobrą prasę w Niemczech, bo po prostu niczego się nie domagała i wszystko przyklepywała. Zupełnie tak, jakby członkiem rady pedagogicznej była.
Plecy i tyłek do poklepania
Czasy się zmieniły, a nowa władza w mniej lub bardziej udolny sposób zaczęła akcentować polskie interesy. Tym samym zrodził się wieloletni konflikt z jednym z naszych sąsiadów, któremu przedstawiliśmy wyliczenia jego zbrodni w czasie II wojny światowej. Zaś z drugim naszym wielkim sąsiadem toczymy już właściwie wojnę. Choć jeszcze nie kinetyczną, to jednak retoryka i podejmowane działania wyraźnie na to wskazują. Nie dziwmy się więc, że obu sąsiadom zależy na tym, aby Polskę osłabić i zredukować jej rolę do nadstawiania pleców do poklepania, a może nawet samego tyłka.
Wstyd
Jednak nie da się tego skutecznie przeprowadzić bez zaangażowania samych Polaków. To akurat nasi wielcy sąsiedzi mają już przetrenowane przez lata gnębienia polskiego narodu. Wiedzą oni, że brutalną siłą polskiego ducha nie zniszczą, a ponieważ są bardzo kreatywni i konsekwentni w działaniu, to zastosowali pewien rodzaj pedagogiki, zwanej wstydem. Polak, który wstydzi się swojej tożsamości, historii i teraźniejszości będzie robił wszystko, aby ten wstyd zrekompensować. Coraz częściej słyszymy, że ktoś czuje się Europejczykiem, a nie Polakiem. Jeszcze do niedawna na niektórych wiecach związanych z przeciwnikami PIS powiewały prawie wyłącznie flagi UE.
Wspólny nurt
Bycie w tym samym nurcie, co najwięksi decydenci daje nam przekonanie, że my również jesteśmy tacy jak oni, ważni i wpływowi. Nie możemy więc się z nimi nie zgadzać. Członkostwo w UE daje nam przekonanie, że wraz z innymi krajami stanowimy demokratyczną i solidarną wspólnotę. To oczywiście naiwne myślenie życzeniowe. Demokracja i solidarność, jeżeli istnieje, to wyłącznie wtedy, kiedy najwięksi gracze mają problemy. Wykorzystując naiwność części naszych rodaków i ich sympatie do słusznie minionej epoki, a także uzależnienie od euro, da się dość skutecznie przeprowadzić pedagogikę wstydu, która nie uwypukla polskich sukcesów lub je po prostu ośmiesza.
Megalomania
Wszystko, co może dać nam poczucie dumy narodowej należy ośmieszyć i nazwać megalomanią. Za dużo polskich barw narodowych i zbyt częste śpiewanie hymnu śmiało może być interpretowane, jako przejaw skrajnej prawicy i ksenofobii. Takie działania od wewnątrz są znane i opisywane w różnych pozycjach traktujących o sztuce wojennej. Po co wróg ma zużywać swoje zasoby, kiedy to samo uzyska za pomocą obywateli atakowanego państwa?
Propaganda filmowa
Z historii wiemy, że film był istotnym narzędziem antyżydowskiej, niemieckiej propagandy. Aby ukazać opinii publicznej Żydów, jako czynnik wszelkiego zła niemieccy demiurdzy wykorzystali kino i cały jego zasób. Efekt był zgodny z zamierzonym, czyli wstręt do Żydów. Jakie były tego konsekwencje? Wiemy to z lekcji historii. Współcześnie jest nieporównywalnie więcej narzędzi propagandy, jednak film ma wśród nich czołowe miejsce. Działa na wszystkie zmysły i daje poczucie realizmu. Za pomocą filmu możemy spowodować, że ludzie zaczną weryfikować wszystko, co dotychczas uważali za niepodważalne. Dlatego tak ważne jest, aby ludzie filmu przekazywali prawdę. To samo dotyczy świata artystów i mediów.
SC
fot. Twitter/ZNP