„Świat jest w kluczowym momencie” – mówił Joe Biden podczas zakończonej już wizyty w Polsce

Joe Biden zakończył wizytę w Polsce i wrócił do domu. Echa jego pobytu w Kijowie i Warszawie będą się jeszcze rozchodziły przez jakiś czas.

Można powiedzieć, że podróż amerykańskiego prezydenta była historyczną. Po raz pierwszy prezydent USA gościł w jakimś kraju drugi raz w ciągu roku. Podróż zaś Bidena do Kijowa to wyczyn godny kowboja. Przy tej okazji warto podkreślić perfekcyjną pracę amerykańskich służb, które nie doprowadziły do żadnego przecieku informacji. Władimir Putin dowiedział się o pobycie prezydenta USA na Ukrainie dopiero na jedną godzinę przed jego przyjazdem do Kijowa. Świat zaczął żyć tym wydarzeniem jeszcze przed oficjalnym orędziem kremlowskiego satrapy, który musiał się zadowolić drugim miejscem.

Podczas wystąpienia w Warszawie prezydent Biden mówił o tym, że Ukraina będzie wspierana przez wolny świat i, że nigdy nie będzie zwycięstwem Rosji. To zapowiedź przegranej Władimira Putina. Biden, tonem bardzo zdecydowanym podkreślił, że art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego jest rzeczą świętą i każdy skrawek ziemi NATO będzie broniony.

„Niech każdy członek NATO wie i niech Rosja też wie, że atak na jednego z członków NATO, to atak przeciwko wszystkim, to jest święta przysięga bronienia każdej piędzi ziemi krajów NATO”.

Joe Biden zwrócił uwagę na fakt, iż najbliższe 5 lat zdecyduje o nowym układzie sił na świecie, który spowoduje nową konstrukcję światowego bezpieczeństwa.

„Świat jest w kluczowym momencie. Decyzje, które będziemy podejmować w ciągu najbliższych pięciu lat, będą decydowały o przyszłości świata na wiele dziesiątków lat. Dotyczy to Ameryki i innych narodów”.

Polska jest teraz w centrum najważniejszych wydarzeń na świecie. Dziś, zamiast do Berlina, czy Paryża, dzwoni się do Warszawy. Koalicja 50 państw globu nie mogłaby nieść pomocy Ukrainie, bez Polski. Mamy więc przysłowiowe swoje „5 minut” w dziejach świata. Należy też wziąć pod uwagę to, że nigdy w historii naszego kraju nie przeznaczaliśmy tak dużych pieniędzy na zbrojenia. Jeżeli wszystkie zakupy będą zrealizowane, to będziemy jedynym krajem NATO, który osiągnie próg 4 proc. PKB wydawanych na armię. Dla porównania Stany Zjednoczone wydają 3,6 proc. swojego PKB.

Co raz więcej głosów słychać ze znanych medialnych redakcji, niosących przekaz następujący: Polska będzie mieć najsilniejszą armię wśród demokratycznych państw Europy i jedną z najsilniejszych w NATO. Polska jest zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o determinację w działaniach na rzecz bezpieczeństwa wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jest też niekwestionowanym liderem, który od pierwszych godzin wojny „szturmował” salony stolic UE przekonując do natychmiastowego wsparcia Ukraińców. To wszystko jest zauważone w Waszyngtonie, więc stajemy się partnerem, a nie tylko petentem. Wielu znawców problematyki geopolitycznej podkreśla, że Polska staje się dla USA drugim Izraelem. Kraje wschodniej flanki największego na świecie sojuszu polityczno-militarnego, stanowią naturalną barierę dla tandemu niemiecko-rosyjskiego, który ma interes w tym, aby wypchnąć Amerykanów z Europy, a to z pewnością nie leży w interesie USA.

Podczas dwudniowego pobytu w Polsce, amerykański prezydent uczestniczył w Nadzwyczajnym Szczycie Dziewiątki Bukareszteńskiej NATO. W przyjętej podczas szczytu deklaracji państwa wschodniej flanki NATO zgodziły się, że będą się wspierać w razie jakiegokolwiek zagrożenia, potępiły rosyjską agresję na Ukrainę i opowiedziały się za wzmacnianiem obecności Sojuszu w regionie.

Rosja jest najpoważniejszym i bezpośrednim zagrożeniem dla sojuszniczego bezpieczeństwa. W odpowiedzi na krwawą agresywną wojnę Rosji Sojusznicy zareagowali zdecydowanie, w zjednoczony i odpowiedzialny sposób. Aby chronić własnych obywateli i terytorium, Sojusznicy są przywiązani do wdrożenia nowej podstawy odstraszania i postawy obronnej NATO oraz do wzmacniania sojuszniczej obecności wojskowej w naszych krajach” – zaznaczyli przywódcy.

Nie wiemy dokładnie, jakie ustalenia militarne zapadły podczas pobytu Joe Bidena w Polsce, ponieważ amerykański przywódca nic o tym nie wspomniał w swoim warszawskim wystąpieniu. Stąd też zawód niektórych komentatorów, którzy spodziewali się „wielkich fajerwerków” dotyczących baz wojskowych w naszym kraju. Jednak to, co istotne, prezydent USA zdecydowanie zakomunikował.